Sławoj, który choruje na stwardnienie rozsiane i używa Kombinezonu Mollii, opowiada o zmianach jakie w jego codziennym funkcjonowaniu spowodował Kombinezon Mollii i wyzwaniach jakie wiążą się z jego używaniem.
Sławoj, powiedz nam jak wygląda twoje codzienne życie z kombinezonem? Jakie zmiany u siebie zauważyłeś od momentu, kiedy rozpocząłeś użytkowanie kombinezonu? Czy są jakieś wyzwania związane z użytkowaniem tego sprzętu?
Myślę, że to radykalna zmiana w funkcjonowaniu. Wcześniej, samodzielne wyjście do łazienki to było wyzwanie. Musiałem mieć ustalony godzinowy termin, kiedy mogę wypić kawę w ciągu dnia, bo „jak wypiję za wcześnie”, to zasnę i później nie wytrzyma mi pęcherz i … zrobi się nieprzyjemnie. Mniej więcej tak to wyglądało.
Teraz w zasadzie, pomijając zmęczenie i takie rzeczy, które nadal są obecne przy stwardnieniu rozsianym, to patrząc na mnie na ulicy, nie widać, że coś ze mną jest nie tak. Chyba nie różnię się aż tak bardzo od zdrowego człowieka.
Myślę, że największym wyzwaniem są te guziki w kombinezonie [śmiech]. Faktycznie, tego też trzeba było się nauczyć, żeby samodzielnie ten kombinezon założyć. Kiedyś, na początku ktoś musiał mi pomagać, teraz, po roku, robię to już automatycznie, to jest do wyuczenia. Wiadomo, w zależności od tego w jakim jesteśmy w stanie, natomiast to wszystko jest do wyuczenia. Baterie też trzeba od czasu do czasu wymieniać, tak myślę, raz na miesiąc, może półtora – to są dwie najgorsze rzeczy.
Więcej materiałów video takich jak relacje z użytkowanie, relacje z testów, nagrania z konferencji czy odpowiedzi na najczęstsze pytania dotyczące Mollii Suit, znajdziecie na naszym kanale YouTube. Jeśli chcecie być na bieżąco – obserwujcie nas na Facebook’u oraz TikTok’u.